Archive for października 2011

Daje się odczuć nadchodzącą zimę. Poranki są coraz mroźniejsze. Świat wygląda magicznie, gdy wszystko jeszcze śpi, szron zlepia ździebełka traw, a biała gęsta mgła wisi nad rozległymi polami. Dzięki takim chwilom kocham miejsce, w którym żyję. Niestety musimy myśleć bardziej przyziemnie, a z szafy wypadałoby wreszcie wyjąć ciepłe, grube swetry. Po raz kolejny chcę się nauczyć robić na drutach. Kiedyś już próbowałam, ale pomysł umarł śmiercią naturalną. Teraz, za to nigdzie nie mogę znaleźć drutów, wycieczka po sklepach również nie przyniosła rezultatów. Wszędzie słyszałam, przepraszamy, może dostaniemy jak będzie nowy towar. Uroki małych miasteczek :). W skrzynkach czekają jabłka, żeby w końcu coś z nimi zrobić. Uwielbiam je pod każdą postacią, soki, dżemy, szarlotki, no i oczywiście te prosto z drzewa, wycierane o skrawek koszuli.


Najtrudniejsze początki?

Byłam cichą obserwatorką wnętrzarskich blogów. Zazdrośnie spoglądałam na cudeńka, które wychodziły spod zręcznych palców autorek. Zapragnęłam w końcu przestać być bierną i czynnie wziąć udział w kreowaniu przestrzeni, w której żyję. Na poparcie swoich słów, coby ktoś nie pomyślał, że są puste i rzucane na wiatr, wstawiam zdjęcia wykonanego dzisiaj wianka, który dumnie zawisł na lwiej głowie.

Zapraszam do komentowania i podawania adresów swoich blogów.